We wtorek, piątego dnia naszych sycylijskich wakacji, tuż po cudownym dniu spędzonym na wyspie Favignana, postanowiliśmy skorzystać z dobrodziejstw naszego apartamentu, odkurzyć dostępne dla nas rowery i wybrać się na wycieczkę w poszukiwaniu plaży, a także zobaczyć tę codzienną, nieturystyczną część miasta. Trapani słynie z tego, że jest świetną bazą wypadową, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie wyłuskać z tego miasta "czegoś więcej". Fakt, nie jest to najpiękniejsze miejsce na Ziemi, nie obiecałam sobie, że kiedyś tam wrócę (jak do Wenecji albo Cinque Terre...), po prostu wycisnęłam z niego tyle, ile chciałam. To pewne - przejażdżka rowerem po włoskich drogach zagwarantowała mi niezapomniane przeżycia ;)
Oto mój antyk, na którym miałam przyjemność zwiedzać Trapani :) |
Stan naszych dwukołowców pozostawiał wiele do życzenia... Moja przepiękna, teksturowana naprzemiennie czerwienią i rdzą holenderka wydawała bardzo ciekawy odgłos podczas pedałowania. Hamulce działały na słowo honoru, a moje ręce przeżyły niezły trening siłowy, próbując okiełznać rozbrykaną kierownicę. Ale ja nie dam rady?! Przecież ja uwielbiam jazdę na rowerze, nieważne w jakim stanie on jest :)
Nie przesadzam, tak właśnie było :) |
Nie mieliśmy wyboru, taki był plan dnia. Rano wycieczka na plażę, później wjazd kolejką linową na Erice. Z lekkimi oporami wsiedliśmy na rowery i spróbowaliśmy włączyć się do ruchu. W Italii to nie takie proste... Trzeba jechać zdecydowanie i bez najmniejszego zawahania. Zachowaj zimną krew, nawet gdy widzisz auto, które jakby nigdy nic wjeżdża na czerwonym świetle na środek skrzyżowania, a kierowca siedzący w środku trąbi zaciekle na innych uczestników ruchu. Spokojnie, najlepiej dość szerokim łukiem, omiń delikwenta i spodziewaj się kolejnych, podobnych atrakcji na drodze.
Wreszcie znaleźliśmy plażę, ale nie zachęciła nas ona do dłuższego postoju... Najwyraźniej sycylijska mafia nie działa tak sprawnie jak mafia w Bułgarii, bo jeszcze nie wyczuli potencjalnych zysków, płynących z rozwoju turystyki w Trapani. A szkoda, bo mogłoby to zachęcić przyjezdnych do pozostania na trochę dłużej w okolicy. Tanie loty sprawiły, że w ciągu kilku miesięcy pół Europy dowiedziało się, gdzie leży Trapani (ja wcześniej nie miałam pojęcia o tym mieście), więc warto byłoby na tym skorzystać, ale wiadomo jak to we Włoszech - piano, piano...
Podskok - jedyna pozycja w której czuję się swobodnie przed obiektywem ;) |
Druga plaża wyglądała już trochę lepiej, ale to zasługa pobliskich hoteli 4-gwiazdkowych i pięknych wiatraków :) Nie zważając na robotników i pana inżyniera wjechałam na teren hotelu, ale w tej chwili usłyszałam za sobą: "Signora! Signora!". Odwróciłam się, a przystojny pan-Włoch w ciemnym okularach poinformował mnie, że to teren zamknięty i niestety nie można tam wchodzić. Na szczęście udało mi się z nim dogadać i podjechałam bliżej zrobić jeszcze kilka zdjęć :)
Nasze plany dotyczące wylegiwania się na plaży legły w gruzach, ale na szczęście odbiliśmy to sobie następnego dnia w San Vito Lo Capo. Wracając do mieszkania odnaleźliśmy jeszcze najtańszy market w mieście Paghi Poco, gdzie za 11 pysznych, włoskich produktów (w tym moją ukochaną Ricottinę) zapłaciliśmy dokładnie 11 euro :) Z pełnym ekwipunkiem mogliśmy wybrać się na zwiedzanie Erice, ale o tym napiszę innym razem (będzie mnóstwo pięknych widoków).
Dopiero przeglądając folder ze zdjęciami z Trapani, zdałam sobie sprawę, że nie mam żadnego zdjęcia na moim czerwonym rumaku. Cóż, chyba jednak będę musiała tam wrócić... ;)
Endomondo zawsze z nami :) |
Dopiero przeglądając folder ze zdjęciami z Trapani, zdałam sobie sprawę, że nie mam żadnego zdjęcia na moim czerwonym rumaku. Cóż, chyba jednak będę musiała tam wrócić... ;)
marzą mi się takie wakacje :) najlepiej wypoczywam aktywnie :)
OdpowiedzUsuńoch zazdroszczę Ci takiej wyprawy rowerowej <3 mnie również się marzy Sycylia i rower, ale to najwcześniej we wrześniu... Opalaj się i łap każdą chwilkę szczęścia!
OdpowiedzUsuńJaki piękny rower dorwałaś! :) Uwielbiam takie starocie. Mi się baaardzo spodobała ta plaża :)
OdpowiedzUsuńPięknie, a czerwona holenderka wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuń