ROZWIJAJ SIĘ NA URLOPIE. Moje podsumowanie {3}

Wreszcie znalazłam czas na trzecią, ostatnią część podsumowania akcji Rozwijaj się na urlopie. Jeśli przegapiliście poprzednie wpisy dotyczące zdobywania nowych doświadczeń oraz testowania smaków kuchni bułgarskiej to zachęcam do kliknięcia w linki - mam nadzieję, że zainspirują Was do działania :)



3. Odwiedzanie nowych miejsc.

Ostatnie urlopowe wyzwanie polegało na poznawaniu nowych miejsc. Chciałam zachęcić Was do tego, żeby spędzić wakacje nie tylko beztrosko wylegując się na plaży, ale żeby pozostać aktywnym, zwiedzać i każdego dnia robić o krok więcej, krok dalej, krok w innym kierunku. Oczywiście dałam sobie trochę luzu i zdarzyły mi się dni, kiedy ukrywałam się przed upałem w cieniu parasola nad basenem, ale wtedy starałam się realizować inne wyzwania (np. uczyłam się znaków cyrylicy, czytałam Grey'a lub planowałam dalsze wycieczki. Mimo tych dni luzu, mam wrażenie, że wycisnęłam z wyjazdu do Bułgarii tyle, ile mogłam :) Dostaję od Was bardzo pozytywny feedback w związku z urlopową akcją i marzę, aby dołączyło do niej jeszcze więcej osób :) Dość gadania, pora na zdjęcia! Ostrzegam - jest ich naprawdę dużo :)

NESSEBAR. Zacznijmy od miejscowości, która wzbudziła we mnie największy zachwyt. Dlaczego akurat Nessebar? Może przez topograficzne podobieństwo do Wenecji, może przez urocze, ciasne uliczki, może przez starą, drewnianą zabudowę, może przez ludzi - mieszkańców tego maleńkiego półwyspu, żyjących jakby innym tempem i z nieustającym uśmiechem na twarzy zaczepiających turystów, oferując swoje piękne rękodzieło. To jedno z takich miejsc, do których chce się wracać, dlatego w ciągu 2 tygodni, odwiedziliśmy je 3 razy i (o dziwo!) za każdym razem trafialiśmy w nowy zakątek. Gdyby ktoś z Was podzielał mój zachwyt, to jestem gotowa rozważyć wspólny zakup małego apartamentu - widziałam ogłoszenia za "jedyne" 35 000 euro ;)





















  

















  


















POMORIE. Drugie z kolei, ulubione miasto regionu Burgas. Dostaliśmy się tam wodolotem Fastferry, rejs  z Nessebaru trwał dokładnie 25 minut :) Pomorie poznałam 6 lat temu, podczas mojej pierwszej wizyty w Bułgarii, ale przysięgam Wam - nie poznałam tego miasta. Ilość nowych hoteli, restauracji, plaż przyprawiła mnie o zawrót głowy. Zapamiętałam to miasto jako oazę spokoju i faktycznie - w porównaniu ze Słonecznym Brzegiem - panuje tam cisza i jest zdecydowanie mniej turystów. Szokujący jest fakt, że w ciągu kilku lat, tak bardzo rozwinęła się turystyka w tym regionie. Podobno to zasługa bułgarskiej mafii... Jest jeszcze jeden powód, dla którego my Polacy, lubimy Pomorie - jest to jedno z niewielu miejsc nad Morzem Czarnym, gdzie Słońce zachodzi do morza (a nie za górami). No powiedzmy "prawie" do morza... Zresztą sami zobaczcie :)

























SŁONECZNY BRZEG. Najbardziej znana miejscowość tej części wybrzeża. Zupełnie nie dla mnie. Zbyt dużo ludzi, za głośno, za dużo... Starałam się uciekać i zatrzymywać w obiektywie spokojniejsze kadry, aby jak najlepiej zapamiętać to miejsce. Moje serce podbiły domki masażu i relaksu na plaży :)

Jedyna atrakcja w Słonecznym Brzegu, której żałuję...






Młody owczarek wyglądający swoich właścicieli, którzy kąpią się w morzu... Czekał cierpliwie :)
Sunny Beach  - nocą i z daleka wygląda bardzo ładnie :)
bokeh <3
GÓRY STRANDŻA. Dosyć niski łańcuch górski, ale mimo niewielkiej wysokości nad poziomem morza, widoki były obłędne :) Nie żałuję wydanych 70 BGN.




Nasza międzynarodowa ekipa z Jeep'a :) Bułgaria, Izrael i Polska!



Musieliśmy być atrakcją dla tamtejszych krów, które odmówiły sobie kolejnego źdźbła trawy, aby na nas popatrzeć ;)


Za to owce były kompletnie niezainteresowane, pomimo że wykonałam całkiem zgrabny taniec z aparatem, aby podejść bliżej i uchwycić je na fotografii... :)





- A. zrób mi zdjęcie! - Ale ja teraz filmuję... - No dobra, zrobię sobie sama... Kobieta samowystarczalną jest ;)


Słonecznikowy raj zaspokoił moją tęsknotę za Toskanią :)


Obowiązkowy przystanek na podziwianie widoków i zdjęcia :)




ŚWIĘTY WŁAS.  Tutaj mieszkaliśmy, odpoczywaliśmy, stołowaliśmy się, poznawaliśmy mieszkańców, podziwialiśmy przyrodę... Cieszę się, że wybraliśmy właśnie tę miejscowość, jako naszą bazę wypadową.









Efekt: "WOW!"






Z cyklu Nie siedź na fejsbuku, usiądź na murku! Romantiko :)


Pewnie już zauważyliście, że uwielbiam podglądać, co ludzie wieszają na sznurku do prania... ;) Powinnam zrobić o tym osobny wpis.












Marina Dinevi

 Najciekawsza plaża w tej miejscowości - wąska na metr, otoczona wapiennym klifem :)
Moje dzieło w skale ;)

Dzieło A. na drewnianej ławce. Oto dlaczego facet na randkę nosi scyzoryk ;)
Obiecałam, że zasypię Was zdjęciami i dotrzymałam słowa :) Jestem ciekawa, które miejsce spodobało się Wam najbardziej i czy choć w maleńkim stopniu skłoniłam Was do wpisania Bułgarii na listę przyszłych turystycznych destynacji?

5 komentarze:

  1. Przepiękne zdjęcia, aż poczułam ten klimat i zapragnęłam tam pojechać :) nie próżnowałaś na tych wakacjach, zdecydowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny wyjazd mieliście :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o masa zdjęcie, są piękne ! wszystkie miejsca są super !!!
    widzę się jako ta pani malująca krajobraz na płótnie :)))))


    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa... uwielbiam Twoje zdjęcia. Jak zwykle nie mogę się od nich oderwać:) I wszędzie tam chciałabym pojechać. Dziś się nie uda, ale kiedyś na pewno tak:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dziś wróciłam z Nesebyru i już tęsknię.

    OdpowiedzUsuń

 

Popularne posty

Fb